poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Chapter 7

O boziu to już 7 rozdział....
Ale to leci. ;)

Czytasz = Komentujesz

Zapraszam do czytania.

#################################################################

+18


@Suzie@

łóżko Suzie
Przebudziłam się, gdy moje stopy stały się lodowate. Obróciłam się na drugi bok robiąc z siebie mumię w pościeli. Lekko otworzyłam oczy i przetarłam je dłońmi. Nessa spała po drugiej stronie łóżka. Przykryła się kocem. Pewnie zabrałam jej kołdrę, to bardzo prawdopodobne.
Myślami powróciłam do wczorajszego wieczoru. Vanessa przyszła do mnie na kolację. Później siedziałyśmy i płakałyśmy przy dwóch częściach "Trzy metry nad niebem". Szatynka została u mnie na noc, gdyż jej rodziców nadal nie było, a moja mama dzisiaj nad ranem wyjechała.
Moja mama pracuje w magazynie GQ. Jest fotografem, a teraz musiała jechać na sesję w Cardiff. Często ma jakieś wyjazdy, ale zawsze ma czas dla mnie. Wiem, że wszystko co robi, robi tylko z myślą o nas.
Nie to co tata. Pracuje w telewizji, ale jest kierownikiem jakiegoś działu, nia pamiętam jakiego, bo nigdy się tym nie interesowałam. Zresztą on mną też. Od rozwodu rodziców, czyli od roku rozmawiał ze mną raz. Zadzwonił w święta i złożył mi życzenia. Pieniądze przysyła na moje konto. Przynajmniej są w terminie i nie muszę naciągać mamy na dodatkowe koszty mojego utrzymania. Często robię zakupy do domu, sprzątam albo po prostu zajmuje się domem. Zawsze mi dziękuje i oddaje wydane pieniądze, a ja wydaje je na ubrania.
Wstałam z łóżka tam aby nie obudzić dziewczyny. Usiadła przy biurku i otworzyłam laptopa. Przeglądnęłam facebooka, potem instagrama, a na końcu twittera. W akutalnościach zauważyłam, że całe 1D zaczęło mnie obserwować. Weszlam na konto Malika. popatrzyłam na ostatni post.
' Londyn jest świetny, ale bez ciebie nawet on nie wystarcza. S xoxox'
Odwala mu, totalnie mu odwala. Dlaczego nie może pojąć, że nie chcę być z nim. Zranił mnie, a jeżeli raz coś się popsuło, to drugi raz tego nie skleisz.
Usłyszałam dzwonek do drzwi, dlatego wstałam i poszurałam moimi laczkami. Odkluczyłam każdy zamek i otworzyłam dzrwi.
-Witam, przesyłka dla Suzie Parks.-mężczyzna spojrzał na mnie.
-To ja.
-Prosze i prosze się tutaj podpisać.-wskazał kartkę i podał mi długopis.
Złożyłam czytelny podpis i wzięłam od niego duży bukiet tulipanów.
-Dziękuję i życzę miłego dnia.-mężczyzna odwrócił się i poszedł do samochodu.
Zamknęłam drzwi przekluczając tylko na dolny zamek i weszłam z bukietem do kuchni. Wzięłam wazon i nalałam do niego wody. Ustawiłam w nim bukiet. Znalazłam mały bilecik i otworzyłam go.
'Dziękuję za wspaniałą kawę i życzę miłego dnia. Frank. xoxox'
Wzięłam wazon i poszłam z nim do sypialni. Vanessa jeszcze spała, postawiłam go na biurku, a laptopa zamknęłam. Weszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy. Założyłam szlafrok, a na głowie zrobiłam turban z ręcznika. Wróciłam do sypialni i wyszłam z niej. Na przeciwko drzwi od mojego pokoju jest garderoba. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Na trzech ścianach są regały z półkami, szufladami, miejsami na wieszaki oraz w boku duży kosz na brudy. Cała garderoba jest dla mnie, ponieważ mama ma swoją w sypialni.
Jak to dobrze być jedynaczką.
Pomyślałam jak był ubrany mężczyzna z kwiatami oraz czy było mi zimno jak stałam w drzwiach. Nie było chłodno, ale słońca też nie było, więc ubrałam to. Kurtkę zarzuciłam na ramiona, ale jej nie zapinałam.  W uszy włożyłam moje ulubione brązowe wkrętki i wyszłam z garderoby. Zglodniałam, więc w kuchni wzięłam sobie jogurt i wymieszałam go z musli owocowym. Z miską usiadłam na kanapie i oglądałam Discovery.
Spojrzałam na zegarek, dochodziła 7:30. Zjadłam szybko musli i weszłam do sypialni.
Szturchnęłam szatynkę. Przebudziła się.
-Co jest?
-Vanessa, dzisiaj szkoła.-powiedziałam.
-CO?-powiedziała, gdy otworzyła szeroko oczy.
-Ogarnij się, bo musimy jechać do ciebie po rzeczy i do szkoły.
-Ymm...-jej wzrok gdzieś utkwił.-Co to za kwiaty?
-Opowiem ci jak będziemy jechać. Dalej.-krzyknęłam i zaczęłam pakować do torby książki i zeszyty, które leżały na podłodze.
Torbę przewiesiłam przez ramię i wyszłam z pokoju. Ubrałam buty na korytarzu i wzięłam kluczyki oraz telefon w dłonie.
-Wyprowadzę auto, a ty wyjdź przed dom.-krzyknęłam i wyszłam z domu. Z garażu wyjechałam moim Mustangiem, który o dziwo kupił mi tata na 18-ste urodziny. Kochałam to auto. To tak jakby mój własny tatuś. Zgasiłam silnik i weszłam do domu.
Vanessa zakładala swoje buty w których wczoraj przyszła.
-Już idę.-wybiegła z domu.
Zamknęłam drzwi od domu i odwróciłam się. Ness stała przed samochodem.
-Co jest?-zapytałam.
-Masz mustanga.
-No, tylko musiał być cały przerobiony, bo kierownica była po lewej, a teraz jest po prawej.
-Masz mustanga.-powtórzyła.
-I?
-Kobieto, na to auto leci każdy chłopak, który choć trochę zna się na samochodach.
-Co mnie to. Jestem kobietą i kocham mój wózek.-zaśmiałam się.-Wsiadaj i jedziemy.
Usiadła na byłym fotelu kierowcy.
-Skąd go masz?-zapytała gdy wyjechałyśmy już z podjazdu.
-Co mam?
-No te auto.
-Ojciec dał mi je w prezencie na osiemnastkę.
-Masz zajebistych rodziców. Moi powiedzieli, że kupią mi samochód jak skończę dwudziestkę, co jest nie fair, bo Liam już ma.
-A sam je kupił?
-No.
-I tu masz odpowiedź. Zarabiaj, to kupisz sobie auto.-zaśmiałam się.
-Dobra, dobra. A powiesz mi w końcu od kogo były te kwiaty?
-Rano przyniósł je kurier.
-A wiesz od kogo?
-Frank je przysłał.
-Kto?
-Young.
-A to wy jesteście...
-Nie.-zaprzeczyłam wcześniej niż ona dokończyła wypowiedź.-Po prostu byliśmy na kawie wczoraj w centrum.
-Czyli nie byłaś na spotkaniu w tym sklepie.
-Byłam.
-I jak?
-No będę pracować w poniedziałek, środę, czwartek i sobotę rano.
-Sobotę?
-Yeeep.
Na tym nasza krótka rozmowa się zakończyła, jej wystarczyło to co usłyszała, a ja nie zamierzałam jej się zwierzać, przynajmniej na razie.
Punktualnie o 8 byłyśmy pod domem dziewczyny. Ja powiedziałam, że poczekam w samochodzie i tak też zrobiłam. Włączyłam radio. Akurat puścili moją ulubioną piosenkę Rihanny-Rude boy. Wybijałam rytm na kierownicy. Wysiadłam i postanowiłam złożyć dach, bo wyszło słońce. Ta pogoda w Wielkiej Brytanii nieraz dobija.
Vanessa wróciła, gdy ja już złożyłam dach i ponownie siedziałam za kierownicą.
-Dobrze wyglądam?- obróciłą się ubrana w to.
Kiwnęłam głową z delikatnym uśmiechem i założyłam na nos lenonki.
Ledwno usiadła a ja już wyjechałam na jezdnię. Przygazowałam, aż opony pisnęły. Ruszyłyśmy w stronę centrum, aby zdążyć jeszcze kupić kawę.
O 8:30 zajechałyśmy pod szkołę. Po drodze mijałyśmy grupy uczniów w mundurkach. Typowe dla Anglii, ale my na szczęście uczęszczałyśmy do prywatnej szkoły, dzięki czemu nie było tam takiego obowiązku. Jak tylko pomyślę, żeby znów nosić mundurek, tak jak w Bradford to aż mnie trzęsie. Wjechałyśmy powoli na parking. Znalazłam wolne miejsce blisko szkoły. Zgasiłam silnik, zabrałam torbę i kawę. Rozwinęłyśmy szybko dach i zamknęłam samochód. Obie przysiadłyśmy na masce pijąc kawę i obserwując innych uczniów, którzy wścibsko patrzyli na mnie i na szatynkę.
-Patrz kto jest na parkingu.-Vanessa szturchnęła mnie w ramię.
Spojrzałam w kierunku, który mi wskazała. Przy czerwonym mustangu stał oparty Francisco i patrzył na nas, gdy zauważył, że obie patrzymy na niego pomachał do nas. Nagle pożegnał się z kumplem i ruszył w naszym kierunku.
-Witam.-uśmiechnął się do Pauli i spojrzał na mnie. Obszedł auto i stanął przed nami.
-Czyja bryczka?-popatrzył.
-Napewno nie moja, ja dostanę na 20 urodziny.-Nessa westchnęła.
-Czyli twoja Suzie.-popatrzył na mnie.
-Może i moja. Co ci do tego?
-Wiesz, mam taki sam.
-Nie.
-Jak nie? Obejrzyj się.
-Chciałbyś mieć taki sam, ale ja mam lepszy.-drażniłam się z nim, a jemu to się podobało. Szczerze? Mnie też.
-Skąd możesz to wiedzieć.
-Bo wiem, że nikt nie ma takiego jak ja.
-Ja sam go odrestaurowałem.-spojrzał mi w oczy.- A ty?
-Ojciec kupił go od kierowcy wyścigowego. Mam podrasowany silnik i wyciagam setkę w kilka sekund.
-Ścigasz się?-podszedł bliżej.
-Zależy z kim.-prychnęłam.
-Ty i ja. Wieczorem?
-Mam plany na wieczór.-burknęłam.
-To je przełóż.-odgarnął kosmyk moich włosów z twarzy i schował za ucho.
-Nie.
-Super.-uśmiechnął się.- Będę czekał o 22 przy starej fabryce Forda.
-A ja nie przyjadę.-powiedziałam.
-Myślę, że zmienisz zdanie.-zaśmiał się i odsunął się ode mnie.
-Pa Vanessa.-kiwnął ręką i wrócił do samochodu. Miał opuszczony dach, wskoczył do niego i objechał cały parking. Stanął przy nas.
-Do zobaczenia Suzie.-uśmiechnął się tak jak nad jeziorem i uniósł swoje czekoladowe oczy na mnie. Kolana mi zmiękły. Oparłam się ręką o samochód. Inaczej musieliby wzywać karetkę.
-Mi się wydaje, że on na ciebie leci.-powiedziała, gdy nie było go już na parkingu.
-Wydaje ci się.-mruknęłam i obie ruszyłyśmy do szkoły.

Całe cztery lekcje myślałam tylko i wyłącznie o jego ustach, które były tak blisko mnie. Wystarczyło, żebym uniosła głowę, a mogłabym je musnąć. Pamiętam ich kolor. Malinowy. Ich kształt. Pełne i zapewne miękkie w dotyku. Pamiętam ich rysy, które dokładnie widziałam. Ale nie znam ich smaku. Nie znam ich dotyku.
-Pani Parks!-nauczyciel uderzył kijem w moją ławkę.- Może nam pani powiedzieć, gdzie pani dryfowała?
-W chmurach.-odpowiedziałam.
-Mhm. A z jaką prędkością poruszają się chmury?
-Nie wiem.
-Nie wie pani? A co innego mogła pani robić w chmurach na lekcji fizyki?
-Sprawdzałam ich miękkość.
-Miękkość powiada pani. Skoro tak wciągnęły panią badania to proszę napisać pracę na temat chmur, ale musi być ona związana z fizyką, bo inaczej będzie miała pani kłopoty.
-Dobrze.
-Czekam do przyszłego tygodnia. No dobrze, na czym skończyliśmy...
Ugh... Kolejna praca do napisania. Robi się ciepło, a ja muszę robić kolejną pracę. Że też musiałam przeprowadzić się tutaj na drugi semestr. No ale nic.
Ciekawe czemu Frank chce się ścigać. Byłam najlepszym kierowcą w naszych ulicznych wyścigach w Bradford. Zayn nauczył mnie jeździć tym mustangiem. On pokazał mi jak dobrze zmieniać biegi, aby nie tracić czasu. Pamiętam jak jeździłam z nim. Potem, gdy on wyjechał sama zaczęłam się ścigać. Byłam najlepsza. A wszystko dzięki niemu.
Pamiętam nasze schadzki na tylnych siedzeniach, chcąc nie chcąc to tam straciłam z nim dziewictwo. Może nie jest to najromantyczniejsze miejce, ale kocham go, a on kochał mnie. To się liczyło.
Byłam głupia i tyle.
Tak to jest z pierwszą miłością.
Nagle zadzwonił dzwonek, złapałam zeszyty i wyszłam z sali. Nessa stała oparta o szafki.
-Co jest?-spytałam.
-Nic, czekałam a tobą.
-Co masz na lunch?-spojrzała na mnie.
-Nic.
-Ja też, dlatego zadzwoniłam do Louisa i przywiezie nam jedzenie.-uśmiechnęła się.
-Yyym, no dobra.
-Witam moje drogie.-Styles stanął przed nami z tym swoim uśmiechem i dołeczkami na które leci większość dziewczyn w tej szkole.
-Taaa, daruj sobie.-zaśmiałam się. Stanął obok nas i we trójkę wyszliśmy przed budynek szkoły.
-Ale wy niegrzeczne...-pogroził palcem.
-Mhm, a ty to aniołek?-szatynka objechała go spojrzeniem.
-Nie mam pojęcia o co ci chodzi.-oburzył się.-A z ciebie to niezłe ziółko.-uśmiechnął się w moją stronę.
-O co ci chodzi?-usiedliśmy na ławkach.
-O lekcję fizyki?
-Przecież ty nie jesteś ze mną na tych zajęciach.
-Ale mam sposoby żeby się dowiedzieć.
-Śledzisz mnie Harry?-spojrzałam w jego zielone tęczówki.
-Ja? Skądże...-zaśmiał się z sarkazmem.
Nie chciałam ciągnął dalej tej gadki, więc wyciągnęłam telefon. W sumie wzięłam go w dobrym momencie, gdyż pojawiło się zdjęcie mojej mamy. Odebrałam połączenie i odeszłam na kilka kroków od nich.
-Hej słoneczko. Jak się czujesz?
-Dobrze mamuś, a ty? Kiedy wracasz?
-Teraz mam przerwę, ale myślę że wieczorem powinnam być w domu.
-Zrobię nam coś do jedzenia.
-Super, kocham cię złotko. Napiszę ci za godzinkę czy faktycznie dzisiaj będę.
-Ok.
-Kocham cię i do zobaczenia.
-Też cię kocham, pa.
Wróciłam do stolika, a w tym samym momencie podjechał samochód chłopaków. Najpierwsz wysiadł Lou, który był pasażerem, a kierowcą okazał się Zayn.
Wyszukałam w torebce paczkę papierosów i wyciągnęłam jedną. Odpaliłam ją i zaciągnęłam się dymem.
-Cześć Suzie, witaj kochanie.-brunet podszedł do dziewczyny i pocałował ją.
-Siemka.-mruknął mulat.
Kiwnęłam głową ponownie wciągając dym.
-Suzie kończymy dzisiaj ten projekt?-Styles popatrzył na mnie.
-Jasne, wpadnij o 16.
-Dobra, kupię dodatki do makiety i przyjdę.
-Spoko. Rzuciłam szlugę pod buta i zmiażdżyłam go podeszwą.
Usiadłam na przeciwko zakochańców i lokowatego. Wzięłam jedną paczkę i jak się okazało w środku był cheeseburger z mc'Donalda. Uśmiechnęłam się i zaczęłam go jeść.
-Jak szkoła?-zapytał Malik siadając obok mnie.
-Mnie pytasz?-zdzwiłam się, gdy jego spojrzenie było skierowane na mnie.
-Mhm.
-Super, zajebioza. W sumie muszę robić dodatkową pracę, ale jest git.-powiedziałam to tak sarkastycznie, że musiał to zrozumieć, bo się zaśmiał.
-Twoja mama dzisiaj wraca?-szatynka spojrzała na mnie.
-Chyba jo, ale jeszcze mi napisze.
-Więc siedzisz w domu?
-Mhm. Muszę zrobić tą makietę z tym durniem i jutro mam sprawdzian z matematyki.
-To zło.-skomentowała.
-No.
Dokończyłam mój posiłek i popiłam wodą.

Lekcje w końcu dobiegły końca i czekałam za Vanessą w aucie.
Usłyszałam dźwięk wiadomości. Szybko wyciągnęłam telefon z myślą, że to mama. Zdziwiłam się widząc dwie wiadomości. Jedna od mamy, a druga od nieznajomego numeru.
Odczytałam najpierw od rodzicielki.
'Przepraszam skarbie, ale będę dopiero jutro w południe. Spotkamy się po twoich lekcjach, dobrze? Mum. '
szybko odpisałam: ' Jasne, i tak mam dzisiaj naukę. Pa. '
Włączyłam drugą wiadomość.
' Siemka, jakie plany na wieczór? Niall. '
' Nauka... Ugh. Suzie. '-odpisałam i dlugo nie musiałam czekać na odpowiedź
' Wpadnę o 8 z pizzą na kolację, ja stawiam. :) Niall. '
' Mam plany. ' mimowolnie uśmiechnęłam się na myśl o spotkaniu z Frankiem.
' Szkoda ;( '
' Innym razem. ;d '
Położyłam urządzenie na desce rozdzielczej i w tym samym momencie szatynka wsiadła do środka.
-Wiesz co, ten twój samochód jest fajny, ale ma tylko dwa siedzenia.
-Vanessa, czy ja już ci nie mówiłam, że to samochód wyścigowy.
-Dupa, sra i jedzie.-skomentowała i włączyła radio.
Odwiozłam dziewczynę do domu i sama wróciłam do mojego nowego mieszkania.
Nadal nie przyzwyczaiłam się do tego domu. Jest taki inny. W tamtym miałam pełno wspomnień, a ten był dla mnie jakiś taki obcy. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Zrobiłam sobie tosty na obiad i zaparzyłam herbaty. Zjadłam posiłek i odniosłam talerze.
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Popatrzyłam na zegarek na ręce i była dopiero 14. Harry miał przyjść za dwie godziny.
Poszłam do drzwi frontowych i otworzyłam je.
Chłopak obrócił się do mnie przodem i popatrzył w moje tęczówki.
-Suzie, ja tęsknię.-wypowiedział.
-Pieprzyć to.-powiedziałam.
Wciągnęłam go za ubrania do środka i pocałowałam go. Szybko zamknęłam za nami drzwi. Chłopak momentalnie odwzajemnił pieszczoty. Momentalnie cała nasza garderoba znalazła się na podłodze. On w samych bokserkach, a ja w bieliźnie. Pochłonięci całowaniem i poznawaniem naszych ciał odbijaliśmy się od ścian, w końcu trafiliśmy do mojego pokoju. Rzuciliśy się na łóżko. Chłopak całował moją szyję i powoli zjeżdżał coraz niżej.
Otworzyłam oczy.
Co ja kurwa wyrabiam?
1/4 mojego mózgu kazała mi przestać, ale cała reszta chciała znów mu się oddać.
Pociagnęłam jego włosy, spojrzał na mnie, a ja pocałowałam go. Poczułam jego uśmiech.
Ściągnęłam jekgo bokserki, a on zwinnie zdjął moją bieliznę.
Leżałam przed nim totalnie naga. Założył gumkę i delikatnie wszedł we mnie. Ustami pieścił moje sutki, co jak zawsze sprawia mi przyjemność.
On dokładnie wiedział co i jak ma robić, więc nie musiałam dawać mu żadnych wskazówek, aby mnie zadowolić. Obróciliśmy się i teraz ja przejęłam inicjatywę.
Doszliśmy w tym samym moemncie, ja szczytując czułam żar ciepła rozsadzający moje ciało, a on wykrzyczał moje imię.
Opadłam obok niego na łóżko. Gdy mój oddech się ustatkował wstałam z łóżka i zaczęłam zakładać moją bieliznę. Chłopak wstał i wyrzucił prezerwatywę. Podszedł do mnie i przytulił mnie, lecz ja wysmyknęłam się z jego uścisku.
-Suzz...
-Moje uczucia się nie zmieniły.
-To nic dla ciebie nie znaczyło?-popatrzył na mnie tym smutnym wzrokiem.
-To tylko seks.
-Nie wierzę.
-Więc uwierz. Ubierz się i wyjdź.
Chłopak posłusznie zrobił o co poprosiłam. Po chwili usłyszałam jak drzwi wejściowe zamykają się w hukiem.
Wyszłam z pokoju. Zebrałam moje ubrania i weszłam do garderoby.
Oparłam się o drzwi. Położyłam palec na ustach. Czułam na nich jeszcze smak i dotyk usta Zayna.

_______________

Tak jak pisałam, w tym rozdziale dużo się dzieje.
Tak samo będzie w następnych rozdziałach, więc czytajcie.
Przepraszam za błędy i literówki.;)

1. Czy Suzie spotkała się z Frankiem?
2. Jak oceniacie jej zachowanie względem Zayna?
3. Jakim jednym słowem byście ją opisali?
4. Czy ona i Vanessa się zaprzyjaźnią?
5. Czy Zayn będzie o nią walczył?

Takie tam pytanka.
Dziękuję, że jesteście ze mną.

+6 komentrzy=NN

Natalie Malik.<3

6 komentarzy:

  1. supeeeeeeer i niech suzie będzie z zaynem ale nie tak od razu niech o nią powalczy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, niech Suzie i Zayn będą razem.
    Oni są tacy... słodcy. Tak, to chyba dobre określenie.
    Kurdę, lubię ich :D
    Odp. na pytania:
    1. W sumie, to sama nie wiem, ale chyba tak.
    2. Trochę źle postępuje, ale myślę, że to się jeszcze zmieni.
    3. Nie wiem :p
    4. Raczej tak.
    5. Na pewno :D
    Czekam na kolejny rozdział.

    Zapraszam: http://niektore-sny-sie-spelniaja.blogspot.com/
    http://naa-zawsze.blogspot.com/

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział. :)
    Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnia scena najlepsza ;D
    1. TAK
    2. Mogłaby mu trochę poluzować.
    3. Nie wiem ;D
    4. Raczej tak
    5. Na stówę!
    Życzę weny ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. super boski genialny

    OdpowiedzUsuń
  6. dopiero zaczęłam czytać a już się zakochałam w twoim opowiadaniu dawaj dalej szybko nowy rozdział bo zwariuje uzależniłaś mnie od tego opowiadania / t

    OdpowiedzUsuń