poniedziałek, 30 grudnia 2013

Nowe opowiadanie.


Zaczęłam coś zupełnie nowego, innego.
Serdecznie zapraszam do komentowania i czytania.
Być może wrócę jeszcze do tego bloga, 
ale na razie chciałabym się z wami podzielić czymś innym.


Natalie Malik.

czwartek, 26 grudnia 2013

hmm...

Ojej, dawno nie odwiedzałam bloga, bo niestety nie mam czasu.
Mieszkam od września w internacie i po prostu nie wyrabiam się z niczym.
Moje życie stało się zakręcone, jak w jakimś opowiadaniu. Pełne przygód i przewrotów akcji.
Ale brakuje mi pisania...
Stwierdziłam, że będę pisała w weekendy gdy tylko będę miała czas. Stworzę kilka rozdziałów i zobaczę jak mi się pisze.
Jeżeli nadal jesteście chętni do czytania tego co wymyślam, to czekam na wasze komentarze.

Przepraszam, że zostawiłam tego bloga, ale całkowicie nie miałam na niego weny i czasu przede wszystkim.

Chcecie, abym wróciła??

Natalie Malik.

sobota, 14 września 2013

Chapter 11

@Paula@

Rano obudziłam się z mega kacem. O ile południe można nazwać rankiem... Wstałam z łóżka. Dopiero po chwili ogarnęłam że jestem naga. Usłyszałam szum wody w łazience. Owinęłam ciało szlafrokiem.
O, kurwa.
Z kim spałam..?!???
Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Szyba oddzielająca prysznic od reszty pomieszczenia była zaparowana.
-yhymmm.-chrząknęłam. Zza szyby wyłoniła się głowa Harrego, a zara cała naga postać.
-Dzień dobry.-uśmiechnął się pokazując dołeczki.
-yyyyy, co ty tu robisz?-zapytałam.
-Aktualnie biorę prysznic, chcesz dołączyć?-puścił mi oczko.
-Harry do cholery co ty tu robisz?-wydarłam się w jego kierunku. Uśmiech znikł z jego twarzy.
-Paula, sama nie wiesz co chcesz. Najpierw zapraszasz mnie na noc, a później wydzierasz się na mnie. Pozwól, że porozmawiamy jak wyjdę.-powiedział opanowanym głosem i wrócił pod strumień wody.
Wróciłam do sypialni.
Spałam z Harrym. Znowu.
Kurwa!
Nakrzyczałam sama na siebie w myślach. Widocznie za dużo wypiłam... Ale jak mogłam do zaprosić. No przecież on szedł spać!
Usiadłam na fotelu i postanowiłam przypomnieć sobie wczorajszy wieczór.
\Byłam u chłopaków.
\Piliśmy.
\Van wróciła do domu, a Harry poszedł spać.
\Piłam z nimi.
\Liam i Niall poszli spać i zostałam z Lou i Zaynem.
\Graliśmy w PSP.
\Wyszłam do domu.
PUSTKA.! Nic nie pamiętam...
Hazza wyszedł z łazienki ubrany w swoje czarne rurki i biały T-shirt. Na głowie miał włożone Ray-Bany.  Usiadł na łóżku i spojrzał w moją stronę.
-Powiesz mi jak doszło... y yyy do tego?
-No więc zadzwoniłaś do mnie, że czekasz na mnie pod domem.
-I?
-No i poszedłem do ciebie. A ty powiedziałaś, że zapraszasz mnie na noc i mnie nie wypuścisz.
-I od tak się zgodziłeś?
-Nie miałem wyboru. Sama mnie zaczęłaś macać i całować. A wiesz, że nie umiem się tobie oprzeć. Masz boskie ciało.-uśmiechnął się.
-Przestań. Pamiętaj, nigdy więcej to się nie zdarzy.
-A może ja tego nie chcę.
-Co?-zmarszczyłam brwi.
-Może mi na tobie zależy Paula. Zawsze mnie olewałaś.
-Bo nic do ciebie nie czuję Harry.
Wstał z łóżka i doszedł do drzwi. Otworzył je i zrobił krok. W końcu obrócił się i spojrzał na mnie smutnymi oczyma.
-To dlaczego nie zadzwoniłaś do Niall'a, a nie do mnie, skoro nic nie czujesz?
Zamurowało mnie. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. No co? Skąd on w ogóle wie o Niall'u?
-Zastanów się Paula.-uśmiechnął się i wyszedł zamykając za sobą drzwi.
Otarłam twarz dłońmi jakby za ich potarciem miał cofnąć się czas. Nabrałam powietrza w płuca. Otworzyłam duże drzwi na taras i wpuściłam do pokoju światło słoneczne i ciepłe powietrze. Zrzuciłam szlafrok. Naga położyłam się na pościeli. Ułożyłam się obok jego miejsca. Mój nos wyczuł jego perfumy. Uwielbiałam je. Nie da się zaprzeczyć, że lubię Harrego, ale czy moje uczucia do niego są większe niż do blondyna. Może Niall to tylko przyjaciel? Zmrużyłam oczy i nagle pojawił się jego obraz. Jego nieziemski uśmiech. I te dołeczki...
Dlaczego życie jest takie skomplikowane.?
Wstałam z łóżka. Pościeliłam je i poszłam do łazienki. Wzięłam długi prysznic i gdy wyszłam z mokrymi włosami do sypialni była już 13:30. Wybrałam ubrania i wilgotne włosy związałam w koczka na czubku głowy. Założyłam to. Ubrana i z lekkim makijażem zbiegłam na dół domu. Na lodówce znalazłam kartkę.
'Nie wysadź domu w powietrze, ja wrócę jutro nad ranem. Dav.'
Zabawne. On nigdy we mnie nie wierzy.
Poczułam wibracje telefonu i wyciągnęłam go z tylnej kieszeni spodenek.
-Tak?
-Siemka. Potrzebuję na dzisiaj modelki na zdjęcia. Moja się rozchorowała. Dasz radę?
-Yyyym, Davida nie ma.
-Dzwoniłam do niego przed chwilą. Zgodził się na warunki i chonorarium. Co ty na to?
-No dobra. Gdzie i o której?
-Za godzinę bądź w moim studiu.
-Ok.
-Dzięki, ratujesz mi dupę.
-Spoko.
No tak, czyli mam zajęcie.
Wysłałam dziewczynom sms.
'Bądźcie o 19, mam sprawy do załatwienia popołudniu. Wieczorem idziemy do klubu. :)  Paula.xx '
Zaraz dostałam odzew, że pasuje im.
Było już 20 minut po 14, więc do torebki spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i wsiadłam do samochodu. Wyjechałam moim cackiem na podjazd. Otworzyłam bramę i wyjechałam moich ukochanym Chevroletem Camaro z 1967. Zamknęłam dom oraz wjazd na podjazd i zajęłam fotel kierowcy.
Włączyłam radio i kierowałam się do centrum Londynu.
Dostałam go od taty na osiemnastkę. Wcześniej, to był jego samochód. On dostał go od swojego ojca. Szczerze, bardzo go lubię i chyba będę nim jeździć do usranej śmierci.
Zajechałam do Nandos. Zamówiłam sobie jajka na bekonie i granki oraz kawę.
Wiem, że może trochę późno na taki posiłek, ale strasznie mnie boli brzuch z głodu. Z nudów wyciagnęłam telefon i zaczęłam przeszukiwać Twittera. Chwilę później kelnerka postawiła przede mną zamówienie. Zaczęłam pałaszować i skończyłam jeść w niecałe piętnaście minut. Zapłaciłąm rachunek i pojechałam do studia. Zaparkowałam przed budynkiem. Zauważyłam, że mam jeszcze jakieś dwadzieścia minut, więc weszłam do sklepu obok. Po przeszukaniu wieszaków upiłam sobie dwie bluzki. Torebę z ciuchami zostawiłam w samochodzie, a ja udałam się do studia fotograficznego Amelii. W środku zobaczyłam dużą fototapetę właścicielki studia. Secretarka zaprowadziła mnie do pokoju, gdzie stylistka już na mnie czekała. Torebkę i koszulkę położyłam na kanapie, a młoda dziewczyna zabrała się do roboty. Dziewczyna podpięła mi dopinki i moje włosy stały się momentalnie dłuższe. Potem zaczęła robić z nich lejące się fale.
Gdy byłam już umalowana i uczesana, stylista Peter zaczął mnie ubierać. Niecałe dwadzieścia minut później byłam już na planie.
-Hej. Jeszcze raz dzięki za pomoc.-młoda fotografka podeszła do mnie.
-To ja dziękuję, że mnie wybrałaś.
-Jesteś genialna. To co, zaczynamy?
-Powiedz mi tylko o co dokładnie chodzi w tej sesji, żebym wiedziała jak pozować.
-To ma być sesja w półmroku. Najpierw zrobię ci kilka zdjęć zbliżeniowych, chodzi mi o seksapil w spojrzeniu i na twarzy. Czyli najbardziej o twarz. Później staniesz oparta o ścianę i też żeby było seksownie. A na końcu zrobimy kilka zdjęć w wannie. W sumie chodzi o to, abyś pokazała seksapil. Wyobraź sobie, że chcesz uwieźć faceta. Ok?
-Super. Nie ma sprawy.-stanęłam na miejscu.

Po półtorej godzinie skończyliśmy już zdjęcia w wannie. Stanęłam przed komputerem z Amelią.
-Wyszłaś ekstra. Masz strasznie fotogeniczną twarz.
-Dzięki.
-Gdyby nie ty, to nie miałabym co wysłać do gazety.
-Dla jakiego magazynu one są?
-'Women'. Ukarze się tam artykuł ze mną i chcieli kilka prac, ale nowych.
-Mhm.
-Jak bęziesz wychodziła sekretarka da ci kilka zdjęć.
-Dzięki.
-To ja dziękuję, bo byłaby lipa, gdyby nie ty. I nie miałabym takich zdjęć.
-Jasne... Przesadzasz.
-Jasne, że nie. Pieniądze dostaniecie z Davidem na konto.
-Ok. Ja lecę.
-Dzięki i pa.-kiwnęła ręką i wróciła do komputera.
Znów ubrałam się w moje ciuchy i wzięłam zdjęcia. Wyszłam ze studia i przyjrzałam się im po kolei.

 Wsiadłam do samochodu i szybko wróciłam do domu. Była 18:30. Najpierw włożyłam kolejne zdjecia do portfolio.
Dom była jako tako ogarnięty, więc poszłam na górę, aby się przebrać. Ściagnęłam ubrania. Zalożyłam na siebie to.
Gdy zchodziłam już na dół zadzwonił dzwonek. Otworzyłam dzrwi.
-Łoł. Wyglądasz bosko i siemka.-Suzie pochwaliła mnie i przytuliła na powitanie.
-Dzięki. Wchodźcie.-otworzyłam drzwi, aby reszta również mogła się zmieścić.
-Mam znieczulacz przed klubem.-uśmiechnął się Louis, który podniósł w górę butelkę wódki.
-Chodźcie do kuchni.-zaprosiłam ich do środka.
Chlopacy wyglądali bosko. Każdy z nich ubrał się stylowo, ale z takim luzem. Nialler przytulił mnie, a ja od razu się ucieszyłam. Jednak moje spojrzenie skrzyżowało się z Harrego. Poczułam to napięcie i od razu puściłam blondyna.
Rozsiedli się na kanapie w salonie.
Ja, Suzie i Vanessa poszłyśmy do kuchni.
-Jestem z Youngiem.-Suz przerwała ciszę. Spojrzałyśmy obie na nią.
-Przecież jeszcze rano nie byliście.
-Ale po południu juz tak.-powiedziała z uradowaną miną.
-Wyjaśnicie mi o co chodzi?-spojrzałam na nie.
-No flirtowała z Franciskiem, a potem postanowili się ścigać. Ona wygrała. No pochwal się co było dalej.-Vanessa uśmiechnęła się w stronę brunetki, a mój wzrok przeniósł się na nią.
-No i się przespaliśmy, ale dzisiaj on zrobił dla mnie piknik nad jeziorem, a potem... No tak jakoś się stało, że jesteśmy razem, no.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-Wiecie na razie tylko wy o tym.-spojrzała na nas.
Oooo, Zayn bęzie wściekły jak się dowie o nich.
-Super. Ciesze się twoim szczęściem.-podeszłam i uściskałam ją. Vanessa dołączyła do nas.
-Pamiętaj, że zawsze możesz nam się wygadać.-dodała Ness.
Wniosłyśmy do salonu szlaknki i kieliszki oraz popitę.
Usiadłam na dywanie, Suzz na kanapie obok blondyna, a Vanessa na kolanach chłopaka.
Po kilku kieliszkach wyciągnęłam moje portfolio z regału na ścianie i stanęłam przed nimi. W końcu muszę im kiedyś powiedzieć.
-Co to?-zapytał Louis.
-No, wiecie.- Jak ja mam to powiedzieć??????
-No mów.-dodał Liam, gdy ja się zastanawiałam jak ubrać to w słowa.
-Jestem modelką.-zaczęłam. Wszyscy otworzyli buzie i nie wiedzieli co powiedzieć. Wszyscy, oprócz Nialla. Ten uśmiechał się do mnie mówiąc bez głośnie 'Dasz radę.'. -To jest moje portfolio. Tak naprawdę, gdy mówiłam wam o wyjazdach do rodziny to jeździłam na sesje. David jest moim menagerem. Nie wiedziałam, czy to wypali, więc nic nie mówiłam. Nie chciałam zapeszyć.-wciągnęłam powietrze. Dałam im mój album. Oni przeglądali go i co chwila patrzyli na mnie. Wciągnęłam powietrze i postanowiłam kontunować.-Wysłałąm kilka zdjęć do największej agencji modelek na świecie. Były bardzo małe szanse, ale dostałam się.
-To... to super. Na tych zdjęciech jesteś genialna.-Suzie spojrzała na mnie.- Co jest?-dodała widząc jak ocieram kilka łez z policzka. Reszta również popatrzyła na mnie.
-Ta agencja jest w Los Angeles i warunkiem umowy jest przeprowadzka tam.-dodałam po czym spuściłam głowę na dół obserwując moje palce.
-Wyprowadzasz się?-zapytał Liam ochrypniętym głosem.
-Muszę. To moja szansa.
-Kiedy?-Vanessa popatrzyła mi w oczy. Czułam, że muszę to powiedzieć prosto w oczy.
-Dzień po zakończeniu szkoły.
-Czyli za dwa tygodnie.-sprecyzowała.
-Tak.-spojrzałam na nią. Co ona teraz czuje? Złość, nienawiść, a może jedno i drugie?
-Jesteście źli?-spytałam patrząc na każdego z osobna.
Vanessa wstała i podeszła do mnie. Przytuliła mnie.
-Wyobrażam sobie jak ciężko ci musi być, ale jedź. To twoje marzenia, twoja szansa. Ale mam jedną prośbę.
-Tak?
-Nie zapomnij o swoich przyjaciołach.-uśmiechnęła się i ponownie mnie pytuliła.
-Nigdy. Jesteście moją rodziną.-dodałam.
Wszyscy wstali i zrobiliśmy grupowy uścisk.
-Ciesze się, że was w ogóle poznałam.-wydukałam przez ły, łzy szczęścia.

__________
Przepraszam, że długo mnie nie było.
Nie wiem jak i kiedy będę dodawać rozdziały i czy w ogóle mi się to uda.
W skrócie poszłam do szkoły, gdzie od poniedziałku do piątku jestem w internacie i nie wyrabiam.
Postaram się dodawać rozdziały w weekendy ale nic nie obiecuję.

Dziękuję, że jesteście.

Natalie Malik. <3

wtorek, 27 sierpnia 2013

Chapter 10

@Suzie@

Gdy wróciłam do domu była już pierwsza w nocy. Szybko weszłam do pokoju przez okno i poszłam spać. Tak bardzo byłam zmęczona, ale jak zwykle nie. Ściągnęłam ubrania z siebie i w bieliźnie wpełzłam do łóżka. Otworzyłam laptopa. Włączyłam moją ukochaną playlistę i założyłam słuchawki. Powoli oglądałam posty znajomych i innych ludzi. Zalogowałam się na fejsa i obczajałam nowe fotki znajomych z Bradford. "Znajomych"... Poczułam wibracje telefonu. Wzięłam go do ręki i zobaczyłam wiadomość od Franka.
' Następnym razem ja wygram. F.xx '
Stuknęłam opuszkiem palca na ekran i szybko odpisałam.
' Chciałbyś, mam lepszy wózek. Suzz :) '
' Wpadnę jutro po ciebie do szkoły, o której kończysz? F.xx '
' Po zakończeniu lekcji. Suzz. '
' Wow. Będę o 14 pod szkołą. F.xx '
' Nie bądź taki pewny siebie, może mam inne plany. Suzz. '
' Zmienisz je dla mnie mała. Do zobaczenia skarbie. F.xx '
Schowałam telefon pod poduszkę. Włączyłam szybko twitter na laptopie. Wcisnęłam dodaj post:
' Chłopak szuka dziewczyny, z którą się prześpi. Mężczyzna szuka kobiety, przy której się obudzi. '
Z zadowoloną miną ściągnęłam słuchawki i odłożyłam laptopa na podłogę wsuwając go pod łóżko.  Obróciłam się na prawy bok i wtuliłam głowę w poduszkę, wspomnienia sprzed kilku godzin momentalnie do mnie wróciły.

Podszedł i przygryzł delikatnie wargę, pochylił się nade mną i musnął moje usta palcami przytrzymując moją brodę. Nasze pocałunki stawały się bardziej natarczywe i namiętne. Podniósł mnie na wysokość swoich bioder, a ja oplotłam je nogami przyciągając do siebie. Poczułam ja jego erekcja napiera na mnie. Moje pożądaniue rosło. Jego usta błądziły po mojej szyi, aż w końcu zeszły na piersi. Na początku pieściły je przez materiał, aż chłopak wyciągnął je ze stanika. Weszliśmy do jego auta, położył mnie na tylnych siedzeniach.

Usłyszałam pukanie do drzwi?!???

Otworzyłam oczy i zobaczyłam moją mamę wchodzącą do pokoju.
-Skarbie, śpisz?
-Yyym, nie mamo.-przetarłam oczy i podniosłam ciało na łokciach.
-Idę robić śniadanie, a ty wstawaj.
-Dobrze mamuś.
Kobieta wyszła z pokoju, a ja opadłam na materac. Patrzyłam w sufit, aż w końcu odkryłam moje ciało i od razu tego pożałowałam. Po moim gorącym ciele przeszła armia mrówek pozostawiając uczucie chłodu na skórze. Wstałam i popatrzyłam na zegarek ścienny.
6:20
No tak, dzisiaj szkoła, a ja spałam może z cztery godziny... i jestem podniecona.
Ale czym? Wspomnieniem o wczorajszym wieczorze z Frankiem, a wcześniej z Zaynem.
Ugh.
Co ja wyprawiam? Przecież nie mogę się nimi bawić, spać z obydwoma i myśleć, że wszystko jest okey. Pościeliłam łóżko i telefon odłożyłam na biurko razem z laptopem. Weszłam do łazienki i puściłam strumień wody. Namydliłam ciało przypomniając sobie dotyk ich rąk na mojej skórze. Przymknęłam powieki i zauważyłam twarz mulata, która nagle zmieniła się w Franka. Otworzyłam oczy i wyrzuciłam te brudne myśli z mojej głowy. Dokończyłam kąpiel. Ogoliłam podstawowe części ciała i wyszłam naga przed wielkie lustro nad umywalką. Włożyłam do kontaktu końcówkę suszarki. Ponownie wytarłam włosy ręcznikiem i zaczęłam je suszyć. Gdy wyszłam w szlafroku do sypialni była już 6:50. Udałam się do garderoby po ubrania. Do kosza na pranie wrzuciłam wczorajsze ubrania. Szybko założyłam majtki, a szlafrok zrzuciłam na podłogę. Wybierałam i szukałam ubrań, aż w końcu założyłam to. Na ręce zapięłam zegarek, który Malik podarował mi przed wyjazdem. Związałam luźnego warkocza, który opadał na moje prawe ramię. Wciągnęłam czapkę, a na dekoldzie bluzki zaczepiłam ulubione lenonki (te). Wyszłam z pomieszczenia wcześniej psikając się perfumem.
Wróciłam do sypialni, zapakowałam do plecaka książki i inne rzeczy. Weszłam do salonu, a obok drzwi położyłam torbę i kurtkę dżinsową. Mama krzątała się po kuchni. Zauważyłam, że zrobiła omlety. Na barze śniadaniowym stała herbata i syrop klonowy. Ona zawsze wie, czego mi trzeba.
-Jestem.-usiadłam na stołku.
Mama spojrzała na mnie i mój strój.
-Nigdy nie przyzwyczaję się do tego.-zrozumiałam jej aluzję do kolczyków, które były odsłonięte przez dekolt bluzki.
-Przerabiałyśmy to.-westchnęłam.
-Tylko mówię...-położyłam przede mną omlet na talerzu.
-Dziękuję.
-Jedź.-wskazała na talerz. Posłusznie zaczęłam jeść, gdy omlet były skąpany w syropie klonowym. Zjadłam trzy czwarte posiłku, a resztę dojadła moja mama.
-Masz dzisiaj wolne?
-Mhm, ale jestem umówiona wieczorem.
-Nic nie szkodzi, ja i Vanessa idziemy do Pauli na noc, chcemy pogadać, bo nie widziałyśmy się dwa dni.
-Wróć jutro na pierwszą, o piętnastej mamy gości.
-Kogo?
-Chciałabym przedstawić ci kogoś, kto być może wprowadzi się do nas.
-Co?-zakrztusiłam się herbatę i wyplułam ją do kubka.
-Proszę, poznaj go najpierw. Jest bardzo miły i nie może się doczekać, aż cię pozna.-popatrzyłam na nią spod byka. Każde jej związki kończyły się katastrofą. A teraz kolejny, znów będzie chodziła w dresie przez tydzień i płakała po kątach. Ugh...- Dla mnie.-poprosiła. Ugięłam się.
-No dobrze.
-Super.-uśmiechnęła się.
-Poznałaś kogoś?
-Mamo...
-Gadaj.
-Nie.-odpowiedziałam, a ona się uśmiechnęła.
-Myślałaś już nad przyszłością?
-Czyli?-spojrzałam na rodzicielkę chowając kubek do zlewu i wyciągając sobie wodę mineralną z lodówki.
-Czyli nad jakimś mieszkaniem, szkołą, chłopakiem na stałe...
-Czy ty do czegoś zmierzasz?
-Wiesz, jak wczoraj wieczorem biegałam po parku spotkałam kogoś.-popatrzyłam na nią wyczekująco.
-Zayn nic się nie zmienił.
-Ohhhhhh, mamo zostawmy to z tyłu.
-Ale dlaczego? Powiedział mi, że znów się kontaktujecie i mieszka niedaleko z przyjaciółmi. Wiedziałaś o tym?
-Tak, ale między nami nic nie ma.
-Skarbie, ja po prostu chcę, żebyś była szczęśliwa jak kiedyś.
-A ty jesteś?
-Tak.
-Wiec ja też.-wymusiłam uśmiech najbardziej szczery na jaki było mnie stać. Popatrzyłam na zegarek na mojej ręce.
7:15
-Dobra, ja lecę.
-Poczekaj, mam coś dla ciebie na zakończenie szkoły.
-Co takiego?
-Otwórz.-podała mi paczuszkę. Wyjęłam z niej złoty naszyjnik z niesamowitym wisiorkiem w kształcie sześcianu a w środku zauważyłam przezroczystą cyrkonię.
-Dziękuję, jest cudowny.
-Wiedziałam, że ci się spodoba. Załóż go jutro.
-Oczywiście, ale ja już muszę lecieć, bo się spóźnię.
-Pa kochanie.-pocałowała mnie w policzek.
-Kocham cię mamuś.-powiedziałam zatrzymując się w progu.
-Ja ciebie też złotko. Pamiętaj, jutro o pierwszej.
-Dobrze.-zabrałam plecak i kurtkę.
Z tylnej kieszeni spodni wyciągnęłam kluczyki od mustanga i wsiadłam do niego.
Szybko ruszyłam w stronę centrum. Zatrzymałam się przy Starbucksie. Zamówiłam dwie kawy. Stanęłam przy barze czekając na zamówienie.
Dziewczyny stają się mi coraz bliższe,a poza tym są jedynymi przyjaciółmi jakich mam. Znów mój tok myślenia powrócił na Franka i Zayna. Pomyślałam o tym co mówiła moja mama. Może faktynie powinnam spróbować z Zaynem, ale przecież on mnie zranił i zostawił. Zapomniał. A Frank? Po prostu jest mieszanką mulata i moich marzeń. Jest taki męski, a zarazem opiekuńczy i stabilny. Wie czego chce i dąży do tego. Ja w pokroju też taka jestem.
Ugh...
Czemu miłość musi być taka skomplikowana? Nie może być prosto? Poznajesz kogoś i jesteście do końca życia, a nie jakieś zwrotu akcji jak filmie ze Spielbergiem.
Zaśmiałam się w duchu, a młody chłopak wyrwał mnie z zamyśleń i wręczył kawę.
-Dzięki.-wzięłam kubki i wrociłam do auta. Otworzyłam podstawkę na kubki przy fotelu pasażera i postawiłam tam napoje. Starałam się jechać powoli i bez żadnych ostrych chamowań. Wybrałam szybko numer Nessy i włączyłam na głośnomówiący.
O 7:48 zobaczyłam nowiutkie audi wjeżdżające na szkolny parking. Gdy drzwi kierowcy się otworzyły ciekawa spojrzałam w ich stronę. Zauważyłam, że to Vanessa. Oczywiście cała szkoła, zebrała się przy parkingu i wszyscy obserwowali nowy zabytek pod szkołą. Podeszłam do niej.
-No no no.-otworzyłam buzię.
-Starzy dali mi prezent na ukończenie szkoły.
-Super. Tu masz kawę.-wręczyłąm jej kubek napoju.
-Dzięki. O czym chciałaś pogadać?-popatrzyła na mnie z ciekawością i ... przyjaźnią, chyba?!
-No więc byłam wczoraj wieczorem z Frankiem.
-Z kim?-zmarszczyła brwi.
-Z Youngiem.
-I?
-I ścigaliśmy się.
-I?
-I wygrałam.-wzięłam łyk kawy, jak ja mam jej to powiedzieć??
-Nie każ mi ciągnąć cię za język....
-I wylądowaliśmy na tylnych siedzeniach jego auta.-wydukałam nabierając powietrza i unikając kontaktu wzrokowego.
-CO?-popatrzyła na mnie.
-Nie ejstem dziwką, no po prostu jakoś się złożyło i ....-popatrzyłam na stopy.
-Podoba ci się.-stwierdziła, a nie zapytała.
-No może trochę.-przyznałam.
-Trochę? Kobieto, widać jak on na ciebie działa.-otworzyłam buzię z chęcia powiedzienia jej o Maliku.- A co z Zaynem?-zapytała.
-Skąd ty...
-Prosze cię, nie jestem głupia. Widzę jak na siebie patrzycie. Było coś pomiędzy wami, nie?-popiła kawę i zapytała.
-No było.-przyznałam opierając się o jej auto, jak ona.
-Powiesz coś więcej?-przewróciła oczami.
-No mieliśmy romans, on był z taką Melissą. Królową naszej szkoły, ale rodzice go do tego zmuszali. A my..
-Pieprzyliście się.-dokończyła.
Spojrzałam na nią.
-No co?
-Nic, nic. No robiliśmy to i w ogóle. Staralismy się być jak normalna para, ale bez wiedzy znajomych i otoczenia. Wiedzieliśmy tylko my. Aż w końcu on wyjechał, żeby się usamodzielnić. A ja zostałam w Bradford.
-Wyobrażam sobie co musiałaś czuć.
-Starciłam go na rok. Całe 12 miesięcy myślałam tylko o tym, żebyśmy znów byli razem, ale on mnie zostawił. Nie zadzwonił, nie napisał. Olał mnie. Ale byłam gotowa mu to wybaczyć.-napiłam się kawy i powoli łykałam powietzre powstrzymując łzy. Założyłam na nos okulary, bo poczułam, że robią się czerwone.- Ale gdy zobaczyłam go, powiedziałam sobie 'nie'. Niech cierpi, jak ja cierpiałam.
-Dużo przeszłaś i wcale ci się nie dziwię, że nie chcesz z nim być.-przytuliła mnie. Od razu poczułam się lepiej.- Pamiętaj, że masz mnie i kieruj się głosem serca, a oni rozumu.
-Dziękuję.-uścisnęłam ją.-Jesteś najlepszą przyjaciółką, jaką kiedykolwiek miałam.
-Ty też.-uśmiechnęła się.-Chodź do szkoły.
Dopiłam kawę i wyrzuciłam kubek, a my ruszyłyśmy do budynku.

Gdy zajęcia się skończyły wybrałam numer szatynki.
-Hej.
-Siemka. O której mamy być u Pauli?
-Nie wiem, tak za dwie godzinki?
-Dobra, będę około 16.
-Jasne. Do zobaczenia.
Schowałam telefon i zobaczyłam, że Young siedzi na masce mojego samochodu ubrany w czarne rurki, motocyklowe buty i białą koszulkę Ramones z wyciętymi rękawami. Na nosie ma czarne RayBany. Gdy podeszłam bliżej jego twarz zwróciła się ku mnie. Nagle uśmiechnął się.
-Hej mała.-podszedł do mnie niepewnie. Stanął przede mną, ściagnął okulary i popatrzył mi w oczy.
Delikatnie pochylił głowę w moją stronę, jakby bał się co ma zrobić. Stanęłam na palcach i musnęłam jego usta opierajac się dłońmi o jego tors.
-Hej.-uśmiechnęłam się, gdy stanęłam już na całych stopach.
-Miło..-zaśmiał się.-Zabieram cię ze sobą. Daj kluczyki.-wystawił otwartą dłoń.
-Gdzie?
-Tam, gdzie dusza zapragnie.
-Mhm, ja chcę do Las Vegas.
-Pojedziemy, ale spokojnie wszystko w swoim czasie.-ponownie posłał mi uśmiech. Dałam mu kluczyki i wsiadłam na fotel pasażera.
Była piękna pogda, co dla Londynu było wyjątkiem. Opuściłam szybę i popatrzyłam, jak chłopak odpala silnik.
-Zapnij pasy.
-Nie, mój samochód, moje zasady.-zaśmiałam się.
-Jak chcesz.
Ruszył z parkingu. Jechaliśmy przez jakieś obrzeża Londynu. Żadne z nas nie chciąło rozmawiać. I dobrze, musiałabym mówić o uczuciach, czego nie lubię. Po ponad trzydziestu minutach stanęliśmy w szczerym polu. Dosłownie. Same łąki lasy i jedna polna droga.
-Gdzie ty mnie wywiozłeś?-popatrzyłam na niego.
-Na pole.
-Uuuuu, ale ty spostrzegawczy.-powiedziałam sarkastycznie.
Wysiadł z samochodu, obszedł go i otworzył mi drzwi.
-Chodź.-podał mi dłoń. Wysiadłam omijając jego rękę.
-Ok.-uśmiechnął się.- To niespodzianka.-uśmiechnął się.
Zasłonił mi oczy rękoma i prowadził.
-Jak się ubrudzę, albo przewrócę nie odezwę się do ciebie.
-Dobrze.
-Już.-odsłonił mi oczy. Zauważyłam zacionione miejsce, gdzie rozłożony był koc, na środku koszyk piknikowy, obok tego był rozłożony namiot. Zauważyłam też drewno przygotowane na ognisko. W tle zauważyłam mały domek drewniany.
Podeszłam bliżej wody i zobaczyłam piękny widok na jezioro, pomost i las, który otaczał wodę.
-I jak?-objął mnie ramionami od tyłu i przytulił. Lekko musnął wargami moją szyję.
-Jest pięknie.
-To nasza druga randka.-zaśmiał się.
-Jest idealnie, ale ja o 16 muszę jechać do domu.-obraóciłam się i spojrzałam w jego oczy.
-Naprawdę?-kiwnęłam głową.-No dobrze, zjedzmy coś i cię odwiozę.
-A kto to posprząta?
-Ten mały domek należy do przyjaciela, mieszka tutaj na jakiś czas, więc nie musze się martwić.
-Przepraszam, popsułam twoją niespodziankę.
-Zdaję sobie sprawę, że jesteś rozchwytywana.-puścił mi oczko.
Poczułam uścisk mięśni w brzuchu.
Zjedliśmy to co przygotował Frank i posprzątaliśmy miejsce.
Chłopak odwiózł mnie do domu moim własnym autem. Weszliśmy do środka. Young położył się na moim łóżku i patrzył na mnie.
-Zaraz wracam.-włączyłam i'Poda do stacyji i puściłam Lawson. Podgłosiłam piosenkę i rytmicznie podążyłam do garderoby. Rozebrałam się i wybrałam ciuchy na wieczór.
Założyłam na siebie to. Wyszłam z pokoju i wróciłam do sypialni. Stanęłam przed biurkiem i zaczęłam wrzucać do niej potrzebne rzeczy. Poczułam czyjeś dłonie na moich biodrach, a potem na udach.
-Wyglądasz pysznie.-mruknął i przygryzł płatek mojego ucha.
-Chodź ze mną.-poprosiłam.
-A kto będzie?
-No Paula, Vanessa i chłopacy.
-yyym.
-Proszę.-pisnęłam z minką szczeniaczka.
-No dobrze.-uśmeichnął się.-Ale pod jednym warunkiem.
-Jakim?
-Jesteśmy parą?-zapytał patrząc mi w oczy.
Przybliżyłam się do niego, objęłam jego szyję ramionami i przybliżyłam do siebie. Pocałowałam go, a on szybko odwzajemnił go. Podniósł mnie na wysokość pasa, a ja oplotłam go nogami.
-Taka odpowiedź wystarczy?-uśmiechnęłam się do niego, gdy zakończyliśmy pocałunek.

Już wychodziliśmy z domu, gdy oboje dostaliśmy smsy.
Vanessa napisała, że spotykamy się o 19.
-O 19 dopiero się spotykamy, wcześniej Paula nie może.
-A ja muszę jechać do mojego klubu. Problemy z koncertem.
-Kiedy masz otwarcie?
-Dzisiaj.
-Co?
-Mhm. Wpadnij tam ze znajomymi, wpiszę was na listę gości.
-Ok.
-To do zobaczenia skarbie.-musnął moje wargi i wyszedł z domu, a ja zostałam sama.

______________

Mamy już 10.
Ale ja was rozpieszczam...
Przepraszam, że wczoraj nie dodałam, ale miałam zajęcia w szkole, a potem wróciłam zmachana i jeszcze nocka z moim Gumioczkiem. Padłam jak trup.

Pytanka co do naszej pary:
1.Podoba wam się Suzie i Frank jako para?
2.Co waszym staniem zrobi Zayn?
3.Czy Suzie wróci do Zayna?
4.Czy Zayn będzie czekał na Suzie?

Dzięki, że jesteście.
+6 komentarzy=NN
Natalie Malik.<3

piątek, 23 sierpnia 2013

Chapter 9

@Vanessa@

Wróciłam do domu po jedenastej. Paula jeszcze była u chłopaków, ale ja mam jutro szkołę.
Muszę zdać ten rok, bo inaczej zapomnę o wyjeździe w wakacje. Wzięłam długi prysznic, napieniłam włosy i zmyłam z nich szampon. Owinęłam je ręcznikiem i zrobiłam turban. Na ciało narzuciłam szlafrok i przewiązałam go w pasie. Wróciłam do sypialni.  Zaciągnęłam ciemne zasłony. Usiadłam przy biurku i otworzyłam laptopa. Wyszukałam film 'Harry Potter i Insygnia Śmierci cz.1'. Wzięłam urządzenie i weszłam pod kołdrę. Położyłam laptopa na kolanach i włączyłam film.

Rano obudził mnie telefon.
-Tak?
-Cześć córeczko.
-Hej mamuś.
-Obudziłam cię?
-Nie, już nie spałam. Przetarłam oczy i wstałam z łóżka. Laptopa odłożyłam na stolik a łóżko pościeliłam.
-Czemu się nie odzywałaś?
-Jakoś nie miałam czasu, wiesz koniec roku i uwzięli się na nas w szkole. Ale praktycznie cały wolny czas spędzam z Liamem.-weszłam do garderoby i wyciągnęłam ubrania, które uszykowałam kilka dni temu. Położyłam je na łóżko.
-To dobrze, my musimy zostać tutaj do przyszłego tygodnia, ale mamy dla ciebie niespodziankę.
-Jaką?-zapytałam zrzucając z siebie szlafrok.
-Kupiliśmy ci samochód.
-CO?-wykrzyczałam do telefonu.
-Kupiliśmy ci samochód, Liam nas na to namówił, zresztą on sam go wybrał.
-Boże, mamusiu dziękuję.
-Jesteś już na tyle dorosła, aby jeździć samej. W końcu musisz czymś dojeżdżać do szkoły.
-Dziękuję, jesteście kochani.
-Zadzwoń do Liama, on ci go wręczy od nas.
-Dobrze.
-I jeżeli chcesz razem z tatą zadecydowaliśmy, że po zakończeniu nauki możesz wynająć sobie mieszkanie, ale nie sama.
-Jesteście najlepsi, kocham was.-zaczęłam podskakiwać z radości.
-Dobrze, dobrze. Do zobaczenia w środę kochanie.
-Pa.-rozłączyłam się. I'Poda podpięłam do wzmacniacza w rogu pokoju i na cały regulator puściłam Blonde Louis-Dirty.
Zaczęłam zakładać bieliznę na ciało. Odkleiłam też plaster i tatuaż już się ładnie zagoił. Założyłam to. Włosy wysuszyłam suszarką i spięłam je. Do tej torby wrzuciłam książki, które leżały na regale z zeszytami. Wrzuciłam też mały przybornik na długopisy. Do pierwszej kieszonki włożyłam telefon i i'Poda, którego odpięłam od wzmacniacza. Zeszłam na dół domu.
Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie dwie grzanki. Nalałam soku pomarańczowego do szklanki i usiadłam przy stole w jadalni. Spojrzałam na zegarek. 7:10. Mam jeszcze pięćdziesiąt minut. Wzięłam telefon i wybrałam numer braciszka.
-Siemka, gdzie mój wóz?-zapytałam podekscytowana.
-Yyyy, już wiesz?
-Mama do mnie rano zadzwoniła i mówiła, że go masz.
-No mam.
-No więc?
-Przyjedź do nas to ci go wręczę...-zaśmiał się.
-No dobra.
Zadzwoniłam do Suzz, ale nie odbierała. Zamówiłam taksówkę.
Naczynia włożyłam do zmywaki, a końcówkę grzanki szybko schrupałam. Usiadłam na kanapie w salonie i otworzyłam laptopa, który leżał na ławie. Mama go pewnie zostawiła, zresztą jak zawsze. Sprawdziłam facebooka, a potem weszłam na twittera. Postanowiłam wstawić nowy post, a więc wydukałam: "Przyjaciele-są, chłopak-jest, wóz-już jest, mieszkanie-zaraz będzie. Dziękuję mojej rodzince, jesteście najlepsii.<3 xxxxo ". Usłyszałam klakson, więc szybko zamknęłam urządzenie, złapałam torbę i wyszłam z domu. Zamknęłam drzwi na klucz i wsiadłam do samochodu.
-Kennedy Street 65.
-Oczywiście.-mężczyzna ruszył samochodem.
Jazda zajęła mi niecałe piętnaście minut, gdy zapłaciłam kierowcy i wysiadłam usłyszałam dzwonek w telefonie. Wyciągnęłam go i odebrałam.
-Hej, muszę z wami pogadać.
-Ok.
-Ja zaraz będę w szkole, mam dla ciebie kawę.
-Super, ja też zaraz przyjadę, czekaj na mnie.
-Ok. Poczekaj, nie śpiesz się, jest jakaś afera w szkole.
-Dobra.-zakończyłam rozmowę i schowałam telefon. Na podjeździe stał już Louis i Liam.
-Gdzie auto??-zapytałam.
-Też cię miło widzieć siostrzyczko.-zaśmiał się Liam.
-Hej kochanie.-podeszłam do Louisa i pocałowałam go obejmując dłońmi jego podbródek.
-Hej.-mruknął.
-Obudziłam was rano?
-Nie, w zasadzie dzisiaj jedziemy do studia nagrywać piosenkę.
-Ahh, no to powodzenia.-klepnęłam delikatnie mojego chłopaka, a ten zrobił dziwną minę.
-Dobra, skończcie, bo mdło się robi.
-A Danielle?
-Zerwaliśmy.
-Co?
-No zerwaliśmy. Ona powiedziała, że nie wytrzyma rozłąki i tyle.
-Szkoda.
-Ale pozostaliśmy przyjaciółmi, choć chyba tak naprawdę tylko nimi byliśmy.
-Super, bo ją lubię.-przytuliłam braciszka.
-Masz kluczyki i jedź, bo się spóźnisz.
-Widzimy się popołudniu?-Lou spojrzał na mnie.
-Jasne, ale nie na długo, bo mam rozmowę z Suzie.
-Ok, nie pytam.-zaśmiał się i teraz to on musnął moje wargi bardzo namiętnie i zachłannie.
Gdy oderwaliśmy się od siebie Liama już nie było z nami, a ja mogłam dokładnie zobaczyć mój samochód. Okazało się, że Liam wybrał audi q7 z przyciemnionymi szybami, o którym gadałam już od jakiegoś czasu.
Wsiadłam do niego i opuściłam szybę. Odpaliłam silnik. Chodził idealnie. Włączyłam radio na ulubionej stacji, a torbę rzuciłam na fotel pasażera.
-Muszę jechać, mam szkołę.
-A ja pracę. Do zobaczenia.-pokiwał mi, a ja uśmiechnęłam się. Podniosłam szybę i ruszyłam w stronę szkoły. Dobrze, że mam już prawo jazdy i nie muszę czekać za wyrobieniem go.
Wjechałam na szkolny parking i wszyscy patrzyli na mój wóz, w końcu nigdy takie auto nie przyjeżdżało do naszej szkoły. Stanęłam dwa auta dalej niż Suzie. Siedziała z kawą na masce auta i spoglądała w moją stronę. Gdy wysiadłam uśmiechnęła się i podeszła do mnie. Miała na sobie to. Kurtkę ściągnęła i przewiesiła przez ramię, a bluzka była na nią lekko za duża i opadała na jedno ramię. Zmieniła kolczyki w obojczykach na czarne i teraz idealnie się wyróżniały na tle jej jasnej skóry.
-No no no.-otworzyła buzię.
-Starzy dali mi prezent na ukończenie szkoły.
-Super.-uśmiechnęła się.-Tu masz kawę.-podała mi kubek.
-Dzięki. O czym chciałaś pogadać?-zapytałam opierając się o samochód.
-No więc byłam wczoraj wieczorem z Frankiem.
-Z kim?-zapytałam zdziwiona.
-Z Youngiem.
-I?
-I ścigaliśmy się.
-I?
-I wygrałam.-popiła kawę.
-Nie każ mi ciągnąć cię za język....
-I wylądowaliśmy na tylnych siedzeniach jego auta.-wydukała po chwili przerwy.

_____________
Nie wiem, czemu ale nie umiałam napisać dłuższego....
Ale 10 wymiata.
Warto czekać.;)

+6 komentarzy=NN
Natalie Malik.<3

czwartek, 22 sierpnia 2013

Chapter 8

@Paula@

Sesja zdjęciowa trzy godziny. Po prostu nie marzę o niczym innym jak o spaniu. Ale właśnie dzisiaj wracamy do domu, bo mama musi coś załatwić w piątek. Czyli będę musiała iść do szkoły. Totalnie nieogarnięta, zmarnowana.... Nie idę, nie ma takiej siły, która by mi kazała iść. Nie i koniec. Gdy już usiadłam na tyle w samochodzie, a raczej położyłam się na siedzeniach,wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do przyjaciółki.
-Hej.-odparła zadowolona.
-Hej. Czemu się nie odzywacie?
-A no wiesz... Tak jakoś. Po szkole zamulałam nad książkami, a teraz jem pizzę u chłopaków. Taka kolacja.-zaśmiała się.- Chłopacy mówią, że masz zaproszenie.
-Super, ale ja będę późno w domu i jedyne o czym marzę to sen.
-Jak tam rodzina? Natrętna.
-Wiesz jak to odwiedziny u rodziny. Nuda.
-Nie dziwię się. Idziesz jutro do szkoły?
-Nie. Śpię do południa.
-Ok. Spotkamy się potem?
-Przyjdźcie do mnie wieczorkiem. Wszyscy. Muszę wam coś powiedzieć.
-Yyyym, no dobra.
-Papapa.
-Narka.-rozłączyła połączenie.
Schowałam telefon do spodni. Wyczułam w niej mp4. Słuchawki wetknęłam do uszu i puściłam piosenki Ed'a. Przypomniało mi się jak Niall patrzył na mnie. Jak mnie dotykał. Ja widziałam jego łzy, mimo, że bardzo starał się nie płakać. Nie chcę go zranić moim wyjazdem, ale nie mogę postąpić inaczej. Zależy mi na karierze. Od tego zależy zycie moje i brata. Zmarnowanie mojego życia, karieiry bym sobie wybaczyła, ale jemu? NIGDY. To mój kochany braciszek, który zawsze stawał w mojej obronie, pokazywał, że nie lubi moich chłopaków. On zawsze był przy mnie i się o mnie troszczył. A teraz zamiast mieć już żonę i dzieci on pomaga mi. Nie wybaczyłabym sobie zmarnowania jego życia.

W końcu dojechaliśmy do mojego domku. Szybko weszłam do sypialni. Ściągnęłam ubrania i rzuciłam na fotel. W bieliźnie weszłam pod kołdrę. Obabuliłam się jak mumia i przymknęłam powieki. Usłyszałam jak mój telefon wibruje. Niechętnie wstałam i odebrałam go z zamkniętymi oczami.
-Hej Paula.
-Hey.
-Co robisz?
-Staram się zasnąć.
-Spotkamy się?
-Teraz?
-Mhm.
-Ale....
-Proszę.
-Ugh...No dobra. Będę pod domem za pięć minut.
-Ok. Czekam.
Wyciągnęłam z szafy ciuchy. Szybko wciągnęłam na siebie to. Telefon wcisnęłam do tylnej kieszeni. W kieszeń bluzy wrzuciłam trzy szlugi i zapalniczkę. Schowałam tam dłonie i szybko wyszłam przed dom. Niall stał oparty w cieni korony drzew, jakby chował się przed blaskiem księżyca, który wyjątkowo dzisiaj bylo cały odsłonięty. Ani jedna chmurka, nie przeszkadzała.
Wyciągnęłam papierosa i odpaliłam go.
-Czemu chciałeś się spotkać?
-Nie wiem, po prostu wiedziałem, że muszę cię zobaczyć. Jutro rano wyjeżdżam do Mullingar.
-Na jak długo?
-Miesiąc, chyba.
-Tak długo?
-Mhm. Stęskniłem się za rodziną. Nie widziałem ich prawie rok.
-Też bym pojechała.
-Wiem, ale chciałem się z tobą zobaczyć przed wyjazdem, bo...
-Bo jak wrócisz mnie nie będzie.
-Paula, ja nie chcę abyś wyejżdżała... Ale życzę ci wszystkiego co najlepsze i chcę abyś miała to zawsze przy sobie.
Wyciagnął pudełeczko z napisem Pandora i podał mi je. Otworzyłam delikatnie wieczko i zauważyłam czarną bransoletkę z dwoma zawieszkami. Wyjęłam ją ostrożnie i obejrzałam małe dodatki. Jeden to była postać dziewczynki i chłopca trzymających się za dłonie, a druga to literka N. Poczyłam jak łza płynie po moim po liczku, a po chwili spadła na biżuterię.
-Niall, to jest cudowne, dziękuję...-wychlipiałam i mocno go przytuliłam.
-Wiedziałem, że ci się spodoba.-uśmiechnął się.-Daj, założę ci.
Wziął bransoletkę i zapiął na moim nadgarstku. Złączył nasze dłonie. Nie sprzeciwiałam się temu.
-Chodź pójdziemy do nas. Wszyscy jeszcze siedzą.
-Nie wiem.
-No chodź.-pociągnął mnie i nie mogłam mu odmówić, więc poszłam. Weszliśmy do domu i tak jak mówił Nialler, wszyscy siedzieli na dole i grali na konsoli, słuchali muzyki albo po prostu siedzieli.
-Siemka wszystkim.-przywitałam się, ale momentalnie puściłam dłoń blondyna.
Odwrócili się na moj głos.
-Hey.-wszyscy zawtórowali.
-Przyszłąś na pieszo?-zapytała Ness. Usiadłam na kanapie obok niej.
-No, poszłam z Niallem na spacer i ogólnie fajkę chciałam spalić, wiesz tam u rodziny niezbyt.
-Mhm....
-Chcesz coś do picia?
-Pójdę sobie do kuchni.-wstałam i wyszłam z salonu do kuchni, która mieściła się po lewej stronie zaraz po wejściu do domu. Weszłąm do pomieszczenia. Po lewej stoją dwa amłe stoliki złączone, siedzenie z jednej strony jest na parapecie okna, a reszta są to małe czarne stołki. Dalej po prawej są już szafki, lodówka i inne sprzęty. Wzdłuż ściany poustawiane są meble i jest jeden długi blat. Wszystko jest w brązie, beżu, bieli i czerni. Z lodówki wyciągnęłam whiskey i pepsi. Wyciągnęłam szklankę i z kostkarki wyrzuciłam trzy kostki lodu. Nalałam trunku i dolałam coli. Po chwili poczułam czyjeś dłonie na moich biodrach.
Odwróciłam delikatnie głowę i zauważyłam Harrego.
-Czemu już nie piszesz, ani nie dzwonisz?-puścił mi oczko.
-Czy to ważne.-odeszłam od niego. Na korytarzu, nie było nikogo.- Harry to był tylko seks.
-Tak, ale wspaniały.-poruszał brwiami.
-Przestań. To był tylko seks i koniec z tym.
-Co czemu?
-Bo tak.-wzięłam szklankę i wróciłam do salonu. Wszyscy siedzieli oprócz loczka. Ale on już nie wrócił do nas. Wszedł i powiedział, że idzie spać i tyle.
Wcale się nie dziwię. Pewnie miał ochotę i myślał, że znowu wyląduje z nim w łóżku. Nie tym razem. Nawet nie wiem kiedy pierwszy raz się to stało. Po prostu zrobiliśmy to a potem znów i znów i znów i znów... Ale teraz nie. W końcu powiedziałam nie. Nie jestem tanią dziwką, która daje każdemu. Tamto życie odeszło.

________
Ten rozdział wyszedł mi krótki i nie jestem z niego zadowolona.
Powoli odkrywam rąbki tajemnicy przyjaźni, która z pozoru wygląda na normalną...
Z pozoru.
Czego jeszcze się dowiecie?
Zapraszam do komentowania, a może przed niedzielą dostaniecie kolejny rozdział.

+3 komentarze=NN

Natalie Malik.<3

Pomóżcie mi...

Sama nie wiem co mam zrobić. Bardzo lubię pisać, lubię dzielić się z wami moimi wymysłami, ale może nadzedł czas, abym odpuściła.
Widzę, że ta historia nie przypadła wam do gustu, jest mało czytelników i odwiedzin.
Nie wiem, czy powinnam jeszcze pisać.
W końcu nic nie trwa wiecznie. Napisałam już dwa opowiadania i może macie dość?
Nie wiem co robić,
Pomóżcie....

Natalie Malik.