Gdy wróciłam do domu była już pierwsza w nocy. Szybko weszłam do pokoju przez okno i poszłam spać. Tak bardzo byłam zmęczona, ale jak zwykle nie. Ściągnęłam ubrania z siebie i w bieliźnie wpełzłam do łóżka. Otworzyłam laptopa. Włączyłam moją ukochaną playlistę i założyłam słuchawki. Powoli oglądałam posty znajomych i innych ludzi. Zalogowałam się na fejsa i obczajałam nowe fotki znajomych z Bradford. "Znajomych"... Poczułam wibracje telefonu. Wzięłam go do ręki i zobaczyłam wiadomość od Franka.
' Następnym razem ja wygram. F.xx '
Stuknęłam opuszkiem palca na ekran i szybko odpisałam.
' Chciałbyś, mam lepszy wózek. Suzz :) '
' Wpadnę jutro po ciebie do szkoły, o której kończysz? F.xx '
' Po zakończeniu lekcji. Suzz. '
' Wow. Będę o 14 pod szkołą. F.xx '
' Nie bądź taki pewny siebie, może mam inne plany. Suzz. '
' Zmienisz je dla mnie mała. Do zobaczenia skarbie. F.xx '
Schowałam telefon pod poduszkę. Włączyłam szybko twitter na laptopie. Wcisnęłam dodaj post:
' Chłopak szuka dziewczyny, z którą się prześpi. Mężczyzna szuka kobiety, przy której się obudzi. '
Z zadowoloną miną ściągnęłam słuchawki i odłożyłam laptopa na podłogę wsuwając go pod łóżko. Obróciłam się na prawy bok i wtuliłam głowę w poduszkę, wspomnienia sprzed kilku godzin momentalnie do mnie wróciły.
Podszedł i przygryzł delikatnie wargę, pochylił się nade mną i musnął moje usta palcami przytrzymując moją brodę. Nasze pocałunki stawały się bardziej natarczywe i namiętne. Podniósł mnie na wysokość swoich bioder, a ja oplotłam je nogami przyciągając do siebie. Poczułam ja jego erekcja napiera na mnie. Moje pożądaniue rosło. Jego usta błądziły po mojej szyi, aż w końcu zeszły na piersi. Na początku pieściły je przez materiał, aż chłopak wyciągnął je ze stanika. Weszliśmy do jego auta, położył mnie na tylnych siedzeniach.
Usłyszałam pukanie do drzwi?!???
Otworzyłam oczy i zobaczyłam moją mamę wchodzącą do pokoju.
-Skarbie, śpisz?
-Yyym, nie mamo.-przetarłam oczy i podniosłam ciało na łokciach.
-Idę robić śniadanie, a ty wstawaj.
-Dobrze mamuś.
Kobieta wyszła z pokoju, a ja opadłam na materac. Patrzyłam w sufit, aż w końcu odkryłam moje ciało i od razu tego pożałowałam. Po moim gorącym ciele przeszła armia mrówek pozostawiając uczucie chłodu na skórze. Wstałam i popatrzyłam na zegarek ścienny.
6:20
No tak, dzisiaj szkoła, a ja spałam może z cztery godziny... i jestem podniecona.
Ale czym? Wspomnieniem o wczorajszym wieczorze z Frankiem, a wcześniej z Zaynem.
Ugh.
Co ja wyprawiam? Przecież nie mogę się nimi bawić, spać z obydwoma i myśleć, że wszystko jest okey. Pościeliłam łóżko i telefon odłożyłam na biurko razem z laptopem. Weszłam do łazienki i puściłam strumień wody. Namydliłam ciało przypomniając sobie dotyk ich rąk na mojej skórze. Przymknęłam powieki i zauważyłam twarz mulata, która nagle zmieniła się w Franka. Otworzyłam oczy i wyrzuciłam te brudne myśli z mojej głowy. Dokończyłam kąpiel. Ogoliłam podstawowe części ciała i wyszłam naga przed wielkie lustro nad umywalką. Włożyłam do kontaktu końcówkę suszarki. Ponownie wytarłam włosy ręcznikiem i zaczęłam je suszyć. Gdy wyszłam w szlafroku do sypialni była już 6:50. Udałam się do garderoby po ubrania. Do kosza na pranie wrzuciłam wczorajsze ubrania. Szybko założyłam majtki, a szlafrok zrzuciłam na podłogę. Wybierałam i szukałam ubrań, aż w końcu założyłam to. Na ręce zapięłam zegarek, który Malik podarował mi przed wyjazdem. Związałam luźnego warkocza, który opadał na moje prawe ramię. Wciągnęłam czapkę, a na dekoldzie bluzki zaczepiłam ulubione lenonki (te). Wyszłam z pomieszczenia wcześniej psikając się perfumem.
-Jestem.-usiadłam na stołku.
Mama spojrzała na mnie i mój strój.
-Nigdy nie przyzwyczaję się do tego.-zrozumiałam jej aluzję do kolczyków, które były odsłonięte przez dekolt bluzki.
-Przerabiałyśmy to.-westchnęłam.
-Tylko mówię...-położyłam przede mną omlet na talerzu.
-Dziękuję.
-Jedź.-wskazała na talerz. Posłusznie zaczęłam jeść, gdy omlet były skąpany w syropie klonowym. Zjadłam trzy czwarte posiłku, a resztę dojadła moja mama.
-Masz dzisiaj wolne?
-Mhm, ale jestem umówiona wieczorem.
-Nic nie szkodzi, ja i Vanessa idziemy do Pauli na noc, chcemy pogadać, bo nie widziałyśmy się dwa dni.
-Wróć jutro na pierwszą, o piętnastej mamy gości.
-Kogo?
-Chciałabym przedstawić ci kogoś, kto być może wprowadzi się do nas.
-Co?-zakrztusiłam się herbatę i wyplułam ją do kubka.
-Proszę, poznaj go najpierw. Jest bardzo miły i nie może się doczekać, aż cię pozna.-popatrzyłam na nią spod byka. Każde jej związki kończyły się katastrofą. A teraz kolejny, znów będzie chodziła w dresie przez tydzień i płakała po kątach. Ugh...- Dla mnie.-poprosiła. Ugięłam się.
-No dobrze.
-Super.-uśmiechnęła się.
-Poznałaś kogoś?
-Mamo...
-Gadaj.
-Nie.-odpowiedziałam, a ona się uśmiechnęła.
-Myślałaś już nad przyszłością?
-Czyli?-spojrzałam na rodzicielkę chowając kubek do zlewu i wyciągając sobie wodę mineralną z lodówki.
-Czyli nad jakimś mieszkaniem, szkołą, chłopakiem na stałe...
-Czy ty do czegoś zmierzasz?
-Wiesz, jak wczoraj wieczorem biegałam po parku spotkałam kogoś.-popatrzyłam na nią wyczekująco.
-Zayn nic się nie zmienił.
-Ohhhhhh, mamo zostawmy to z tyłu.
-Ale dlaczego? Powiedział mi, że znów się kontaktujecie i mieszka niedaleko z przyjaciółmi. Wiedziałaś o tym?
-Tak, ale między nami nic nie ma.
-Skarbie, ja po prostu chcę, żebyś była szczęśliwa jak kiedyś.
-A ty jesteś?
-Tak.
-Wiec ja też.-wymusiłam uśmiech najbardziej szczery na jaki było mnie stać. Popatrzyłam na zegarek na mojej ręce.
7:15
-Dobra, ja lecę.
-Poczekaj, mam coś dla ciebie na zakończenie szkoły.
-Co takiego?
-Otwórz.-podała mi paczuszkę. Wyjęłam z niej złoty naszyjnik z niesamowitym wisiorkiem w kształcie sześcianu a w środku zauważyłam przezroczystą cyrkonię.
-Dziękuję, jest cudowny.
-Wiedziałam, że ci się spodoba. Załóż go jutro.
-Oczywiście, ale ja już muszę lecieć, bo się spóźnię.
-Pa kochanie.-pocałowała mnie w policzek.
-Kocham cię mamuś.-powiedziałam zatrzymując się w progu.
-Ja ciebie też złotko. Pamiętaj, jutro o pierwszej.
-Dobrze.-zabrałam plecak i kurtkę.
Z tylnej kieszeni spodni wyciągnęłam kluczyki od mustanga i wsiadłam do niego.
Szybko ruszyłam w stronę centrum. Zatrzymałam się przy Starbucksie. Zamówiłam dwie kawy. Stanęłam przy barze czekając na zamówienie.
Dziewczyny stają się mi coraz bliższe,a poza tym są jedynymi przyjaciółmi jakich mam. Znów mój tok myślenia powrócił na Franka i Zayna. Pomyślałam o tym co mówiła moja mama. Może faktynie powinnam spróbować z Zaynem, ale przecież on mnie zranił i zostawił. Zapomniał. A Frank? Po prostu jest mieszanką mulata i moich marzeń. Jest taki męski, a zarazem opiekuńczy i stabilny. Wie czego chce i dąży do tego. Ja w pokroju też taka jestem.
Ugh...
Czemu miłość musi być taka skomplikowana? Nie może być prosto? Poznajesz kogoś i jesteście do końca życia, a nie jakieś zwrotu akcji jak filmie ze Spielbergiem.
Zaśmiałam się w duchu, a młody chłopak wyrwał mnie z zamyśleń i wręczył kawę.
-Dzięki.-wzięłam kubki i wrociłam do auta. Otworzyłam podstawkę na kubki przy fotelu pasażera i postawiłam tam napoje. Starałam się jechać powoli i bez żadnych ostrych chamowań. Wybrałam szybko numer Nessy i włączyłam na głośnomówiący.
O 7:48 zobaczyłam nowiutkie audi wjeżdżające na szkolny parking. Gdy drzwi kierowcy się otworzyły ciekawa spojrzałam w ich stronę. Zauważyłam, że to Vanessa. Oczywiście cała szkoła, zebrała się przy parkingu i wszyscy obserwowali nowy zabytek pod szkołą. Podeszłam do niej.
-No no no.-otworzyłam buzię.
-Starzy dali mi prezent na ukończenie szkoły.
-Super. Tu masz kawę.-wręczyłąm jej kubek napoju.
-Dzięki. O czym chciałaś pogadać?-popatrzyła na mnie z ciekawością i ... przyjaźnią, chyba?!
-No więc byłam wczoraj wieczorem z Frankiem.
-Z kim?-zmarszczyła brwi.
-Z Youngiem.
-I?
-I ścigaliśmy się.
-I?
-I wygrałam.-wzięłam łyk kawy, jak ja mam jej to powiedzieć??
-Nie każ mi ciągnąć cię za język....
-I wylądowaliśmy na tylnych siedzeniach jego auta.-wydukałam nabierając powietrza i unikając kontaktu wzrokowego.
-CO?-popatrzyła na mnie.
-Nie ejstem dziwką, no po prostu jakoś się złożyło i ....-popatrzyłam na stopy.
-Podoba ci się.-stwierdziła, a nie zapytała.
-No może trochę.-przyznałam.
-Trochę? Kobieto, widać jak on na ciebie działa.-otworzyłam buzię z chęcia powiedzienia jej o Maliku.- A co z Zaynem?-zapytała.
-Skąd ty...
-Prosze cię, nie jestem głupia. Widzę jak na siebie patrzycie. Było coś pomiędzy wami, nie?-popiła kawę i zapytała.
-No było.-przyznałam opierając się o jej auto, jak ona.
-Powiesz coś więcej?-przewróciła oczami.
-No mieliśmy romans, on był z taką Melissą. Królową naszej szkoły, ale rodzice go do tego zmuszali. A my..
-Pieprzyliście się.-dokończyła.
Spojrzałam na nią.
-No co?
-Nic, nic. No robiliśmy to i w ogóle. Staralismy się być jak normalna para, ale bez wiedzy znajomych i otoczenia. Wiedzieliśmy tylko my. Aż w końcu on wyjechał, żeby się usamodzielnić. A ja zostałam w Bradford.
-Wyobrażam sobie co musiałaś czuć.
-Starciłam go na rok. Całe 12 miesięcy myślałam tylko o tym, żebyśmy znów byli razem, ale on mnie zostawił. Nie zadzwonił, nie napisał. Olał mnie. Ale byłam gotowa mu to wybaczyć.-napiłam się kawy i powoli łykałam powietzre powstrzymując łzy. Założyłam na nos okulary, bo poczułam, że robią się czerwone.- Ale gdy zobaczyłam go, powiedziałam sobie 'nie'. Niech cierpi, jak ja cierpiałam.
-Dużo przeszłaś i wcale ci się nie dziwię, że nie chcesz z nim być.-przytuliła mnie. Od razu poczułam się lepiej.- Pamiętaj, że masz mnie i kieruj się głosem serca, a oni rozumu.
-Dziękuję.-uścisnęłam ją.-Jesteś najlepszą przyjaciółką, jaką kiedykolwiek miałam.
-Ty też.-uśmiechnęła się.-Chodź do szkoły.
Dopiłam kawę i wyrzuciłam kubek, a my ruszyłyśmy do budynku.
Gdy zajęcia się skończyły wybrałam numer szatynki.
-Hej.
-Siemka. O której mamy być u Pauli?
-Nie wiem, tak za dwie godzinki?
-Dobra, będę około 16.
-Jasne. Do zobaczenia.
Schowałam telefon i zobaczyłam, że Young siedzi na masce mojego samochodu ubrany w czarne rurki, motocyklowe buty i białą koszulkę Ramones z wyciętymi rękawami. Na nosie ma czarne RayBany. Gdy podeszłam bliżej jego twarz zwróciła się ku mnie. Nagle uśmiechnął się.
-Hej mała.-podszedł do mnie niepewnie. Stanął przede mną, ściagnął okulary i popatrzył mi w oczy.
Delikatnie pochylił głowę w moją stronę, jakby bał się co ma zrobić. Stanęłam na palcach i musnęłam jego usta opierajac się dłońmi o jego tors.
-Hej.-uśmiechnęłam się, gdy stanęłam już na całych stopach.
-Miło..-zaśmiał się.-Zabieram cię ze sobą. Daj kluczyki.-wystawił otwartą dłoń.
-Gdzie?
-Tam, gdzie dusza zapragnie.
-Mhm, ja chcę do Las Vegas.
-Pojedziemy, ale spokojnie wszystko w swoim czasie.-ponownie posłał mi uśmiech. Dałam mu kluczyki i wsiadłam na fotel pasażera.
Była piękna pogda, co dla Londynu było wyjątkiem. Opuściłam szybę i popatrzyłam, jak chłopak odpala silnik.
-Zapnij pasy.
-Nie, mój samochód, moje zasady.-zaśmiałam się.
-Jak chcesz.
Ruszył z parkingu. Jechaliśmy przez jakieś obrzeża Londynu. Żadne z nas nie chciąło rozmawiać. I dobrze, musiałabym mówić o uczuciach, czego nie lubię. Po ponad trzydziestu minutach stanęliśmy w szczerym polu. Dosłownie. Same łąki lasy i jedna polna droga.
-Gdzie ty mnie wywiozłeś?-popatrzyłam na niego.
-Na pole.
-Uuuuu, ale ty spostrzegawczy.-powiedziałam sarkastycznie.
Wysiadł z samochodu, obszedł go i otworzył mi drzwi.
-Chodź.-podał mi dłoń. Wysiadłam omijając jego rękę.
-Ok.-uśmiechnął się.- To niespodzianka.-uśmiechnął się.
Zasłonił mi oczy rękoma i prowadził.
-Jak się ubrudzę, albo przewrócę nie odezwę się do ciebie.
-Dobrze.
-Już.-odsłonił mi oczy. Zauważyłam zacionione miejsce, gdzie rozłożony był koc, na środku koszyk piknikowy, obok tego był rozłożony namiot. Zauważyłam też drewno przygotowane na ognisko. W tle zauważyłam mały domek drewniany.
Podeszłam bliżej wody i zobaczyłam piękny widok na jezioro, pomost i las, który otaczał wodę.
-I jak?-objął mnie ramionami od tyłu i przytulił. Lekko musnął wargami moją szyję.
-Jest pięknie.
-To nasza druga randka.-zaśmiał się.
-Jest idealnie, ale ja o 16 muszę jechać do domu.-obraóciłam się i spojrzałam w jego oczy.
-Naprawdę?-kiwnęłam głową.-No dobrze, zjedzmy coś i cię odwiozę.
-A kto to posprząta?
-Ten mały domek należy do przyjaciela, mieszka tutaj na jakiś czas, więc nie musze się martwić.
-Przepraszam, popsułam twoją niespodziankę.
-Zdaję sobie sprawę, że jesteś rozchwytywana.-puścił mi oczko.
Poczułam uścisk mięśni w brzuchu.
Zjedliśmy to co przygotował Frank i posprzątaliśmy miejsce.
Chłopak odwiózł mnie do domu moim własnym autem. Weszliśmy do środka. Young położył się na moim łóżku i patrzył na mnie.
-Zaraz wracam.-włączyłam i'Poda do stacyji i puściłam Lawson. Podgłosiłam piosenkę i rytmicznie podążyłam do garderoby. Rozebrałam się i wybrałam ciuchy na wieczór.
Założyłam na siebie to. Wyszłam z pokoju i wróciłam do sypialni. Stanęłam przed biurkiem i zaczęłam wrzucać do niej potrzebne rzeczy. Poczułam czyjeś dłonie na moich biodrach, a potem na udach.
-Wyglądasz pysznie.-mruknął i przygryzł płatek mojego ucha.
-Chodź ze mną.-poprosiłam.
-A kto będzie?
-No Paula, Vanessa i chłopacy.
-yyym.
-Proszę.-pisnęłam z minką szczeniaczka.
-No dobrze.-uśmeichnął się.-Ale pod jednym warunkiem.
-Jakim?
-Jesteśmy parą?-zapytał patrząc mi w oczy.
Przybliżyłam się do niego, objęłam jego szyję ramionami i przybliżyłam do siebie. Pocałowałam go, a on szybko odwzajemnił go. Podniósł mnie na wysokość pasa, a ja oplotłam go nogami.
-Taka odpowiedź wystarczy?-uśmiechnęłam się do niego, gdy zakończyliśmy pocałunek.
Już wychodziliśmy z domu, gdy oboje dostaliśmy smsy.
Vanessa napisała, że spotykamy się o 19.
-O 19 dopiero się spotykamy, wcześniej Paula nie może.
-A ja muszę jechać do mojego klubu. Problemy z koncertem.
-Kiedy masz otwarcie?
-Dzisiaj.
-Co?
-Mhm. Wpadnij tam ze znajomymi, wpiszę was na listę gości.
-Ok.
-To do zobaczenia skarbie.-musnął moje wargi i wyszedł z domu, a ja zostałam sama.
______________
Mamy już 10.
Ale ja was rozpieszczam...
Przepraszam, że wczoraj nie dodałam, ale miałam zajęcia w szkole, a potem wróciłam zmachana i jeszcze nocka z moim Gumioczkiem. Padłam jak trup.
Pytanka co do naszej pary:
1.Podoba wam się Suzie i Frank jako para?
2.Co waszym staniem zrobi Zayn?
3.Czy Suzie wróci do Zayna?
4.Czy Zayn będzie czekał na Suzie?
Dzięki, że jesteście.
+6 komentarzy=NN
Natalie Malik.<3